Biesy, reż. Karolina Kirsz, Teatr PWST we Wrocławiu

Rozpieprzyć, rozpieprzyć, roz-pier-dolić!

Biesy Karoliny Kirsz to z pewnością świetne ćwiczenie warsztatowe, lecz za mało na spektakl.
Romeo i Julia, reż. Marcin Hycnar, Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie

Miłość w czasach depresji

Marcin Hycnar dużo więcej uwagi poświęcił pokoleniu rodziców Julii i Romea, a nie im samym.

Duch miejsca i dobra wróżba

Opera na Zamku re-debiutowała spektaklem na bardzo wysokim poziomie i oby to była dobra wróżba na przyszłość.
Hydrokosmos, reż. Konrad Dworakowski, Wrocławski Teatr Pantomimy im. Henryka Tomaszewskiego

Podwodna alternatywa

Konrad Dworakowski, mistrz teatru dla młodego widza, efektownie zanurzył artystów Wrocławskiego Teatru Pantomimy w oceanie.
One same, reż. Karolina Kirsz, Teatr Żydowski im. Estery Rachel i Idy Kamińskich w Warszawie

Portret wielokrotny?

Reżyserka spektaklu pokazanego w Teatrze Żydowskim, Karolina Kirsz, sprawia, że nierealne skrzyżowanie dróg staje się na chwilę rzeczywistością.
Może morze, reż. Michał Derlatka, Wrocławski Teatr Lalek

Dramat lodówki

Malina Prześluga odkryła groźną wieloznaczność lodówki. W jej sztuce Może morze ten swojski domowy sprzęt jawi się jako przestrzeń doświadczeń granicznych, wąska kładka pomiędzy życiem a śmiercią.
Umiłowanie/ Dead Walk Love, reż. Jadwiga Rodowicz-Czechowska, Teatr Pieśń Kozła

Seppuku

Rodowicz-Czechowska zaprosiła do współpracy trójkę artystów na stałe związanych z Pieśnią Kozła: performerów Juliannę Bloodgood i Rafała Habla oraz muzyka i kompozytora Macieja Rychłego. Nazwali swój projekt Umiłowanie/ Dead Walk Love.
I rozstawili namiot wśród nas, reż. dam Borowski i Marcin Kęszycki, Teatr Ósmego Dnia z Poznania

Święto namiotów

I rozstawili namiot wśród nas sprawia wrażenie jakiejś weryfikującej kontynuacji innego spektaklu Teatru Ósmego Dnia sprzed trzydziestu lat – Piołunu.

Ryszard 33 i 1/3

Zanim zaczął się Ryszard III Adama Sroki, kupiłem w teatralnym bufecie sok opatrzony kapslem z napisem: „Da radę”. Tym razem naziemny Teatr Polski rady nie dał. Ani zespół, ani reżyser.

Idzie nowe

Można na próbę przyjąć, że w teatrze idzie nowe. A czy puenta tego marszu będzie jak na rysunku Andrzeja Mleczki „...stare jedzie”, czy jak z Olewicza z płyty I Ching (Księga przemian) „całe we krwi” – zobaczymy; mam nadzieję, że wyłącznie na rzeszowskim festiwalu w przyszłym roku.