Sztuka bez babci, reż. Tomasz Kaczorowski, Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu i Teatr Nowy im. Tadeusza Łomnickiego w Poznaniu

Esencja, egzystencja, narracja i nuda

Przewiduję, że znudzenie będzie dominującą reakcją dzieci oraz młodzieży na widowni Sceny Wspólnej.
Harce kupidynowe, czyli niecne morsztyny, reż. Ida Bocian, Teatr Gdynia Główna

Gorzkie gody

Harce kupidynowe zapowiadane były jako „najbardziej pikantny” spektakl usytuowanego w podziemiach gdyńskiego dworca Teatru Gdynia Główna.
Zemsta, reż. Paweł Aigner, Teatr Maska w Rzeszowie

Niezgoda

Gdyby oceniać wyłącznie pomysł na zainscenizowane Zemsty, to spektakl Aignera wypadłby znakomicie.
Mistrz i Małgorzata, reż. Paweł Passini, Teatr Ludowy w Krakowie

Niemiła diabelska wizyta

Tegoroczną edycję Boskiej Komedii otworzył spektakl Teatru Ludowego z Krakowa – Mistrz i Małgorzata w reżyserii Pawła Passiniego.
Zabójca czasu, reż. Maćko Prusak, Wydział Lalkarski AST

Jaka brzydka katastrofa

Młodzi wrocławscy artyści są tylko zwyczajni. Ich pobyt na scenie niczym nie różni się od zachowań pasażerów podczas podróży tramwajem.
Bromance, Michał Przybyła i Dominik Więcek, Scena Robocza w Poznaniu

Nie ma „zmiłuj się”?

Przybyła i Więcek cały czas mówią nam, widzom, o sobie, a zarazem „czynią siebie”, stwarzają siebie samych w szczerej wersji, kunsztownie skomponowanej i tworzonej tu i teraz wobec nas.
Strach, reż. Małgorzata Wdowik, TR Warszawa

Lar wy

Małgorzata Wdowik, reżyserując Strach, buduje najpierw tajemnicę, a potem ją bezlitośnie obnaża.
Kilka dziewczyn, reż. Bożena Suchocka, Teatr Narodowy w Warszawie

Gabinet doktora Cleckleya

Przedstawienie Bożeny Suchockiej imponuje rzeczą nieczęstą już na naszych scenach: precyzją i intensywnością scenicznego dialogu, oszczędnością scenicznych efektów.

Dom burzliwej starości

Niekwestionowaną wartością Chłopców są błyskotliwie nakreślone postaci stanowiące materiał dla aktorów, którzy zadziwiają widzów aktywnością i werwą. Na pierwszy plan wysuwa się świetna rola Mariana Opanii.

W jesiennych oparach opery

Od czasu gdy dźwięk rozbitej o podłogę szklanki, zarejestrowany i przetwarzany, wypełniał salę koncertową Warszawskiej Jesieni długim jękiem nieszczęsnego szkła i kiedy na estradzie stawała sokowirówka, robiąc surówkę z marchewki, a pianista leżał pod fortepianem i dłońmi spod spodu gmerał po klawiszach – nie było tak szalonego i ciekawego Festiwalu.