Mózg geniusza
Philip G. Zimbardo, Robert L. Johnson, Szekspir i psychologia. Co o naturze ludzkiej mówią nam wielkie dzieła Szekspira?, przełożyła Dorota Przygucka, Wydawnictwo Naukowe PWN SA, Warszawa 2025, 358 s.

Najpierw uwagę przykuwa okładka: na intensywnie różowej obwolucie starannie wydanej książki widnieje czaszka, z której wyłania się kilka kwiatków. Podobny wzorek okala sceniczny atrybut księcia Hamleta – i przyznam, nie bardzo wiem, jak ta ilustracja mogłaby korespondować z treścią (pod obwolutą widnieje już tylko czaszka, bez kwiatków). Philip G. Zimbardo i Robert L. Johnson w książce Szekspir i psychologia. Co o naturze ludzkiej mówią nam wielkie dzieła Szekspira pokazują bowiem, jak Stratfordczyk „różnorodne zaburzenia psychiczne […] przedstawił językiem odpowiadającym naszej współczesnej klasyfikacji chorób psychicznych opisanych w DSM-5”, a ponadto stworzył najbardziej, po dziś dzień, przekonujące opisy, między innymi, psychopatii i demencji (s. VII). Zimbardo i Johnson przyznają również, że Szekspir nie był pierwszym mistrzem słowa, który opisywał ludzkie zachowania – to oczywiste. Był jednak „po prostu pierwszym dramatopisarzem, który wprowadził na scenę tyle psychologii” (s. XVI), ponadto uczynił to w epoce jednego z największych przełomów ludzkości – „przemiany z czasów średniowiecznych do nowoczesnych” (s. XXI). Obserwował i nazywał stany, jakich doświadczamy i dziś, reakcje najpospolitsze i te bardziej złożone. Ale opisał również pewne eksperymenty psychologiczne: „w sztuce Miarka za miarkę antycypował przebieg i rezultaty słynnego eksperymentu więziennego Philipa Zimbardo” (s. XXII), który to – dość niespodziewanie – powracać będzie w książce jeszcze wielokrotnie.
W czterech częściach autorzy omawiają cztery obszary zainteresowania a jednocześnie fundamentalne pytania współczesnej psychologii: dziedziczność czy środowisko (tu jako przykłady omówione zostają dwie komedie: Burza i Jak wam się podoba), osoba czy sytuacja, czyli wpływ na nasze decyzje mają czynniki wewnętrzne lub zewnętrzne (kroniki, Miarka za miarkę, Otello), świadome i nieświadome procesy umysłowe (Sen nocy letniej, Król Ryszard III), racjonalizm czy emocje (Stracone zachody miłości, Hamlet).
Jakim psychologiem okazuje się William Szekspir? Wyprzedził psychologię ewolucyjną, podobnie jak, zdaniem autorów, choćby Homer czy Miguel de Cervantes. Dostrzegł konflikt natury i kultury, antycypował nie tylko freudowskie mechanizmy obronne, ale również teorię dysonansu poznawczego. Kolejne rozdziały omawiają w zajmujący sposób emocje, postawy, stany znanych nam Szekspirowskich bohaterów. Zimbardo i Johnson dokonują tych analiz w kontekście przystępnie opisanych badań psychologicznych. I przyznam, że to właśnie te opisy okazały się dla mnie najbardziej zajmujące. Niekwestionowaną wartością pracy Zimbardo i Johnsona jest jednak upewnienie czytelniczek i czytelników Szekspira w ich intuicjach. Owszem, już wcześniej najwięksi znawcy dzieł Szekspira, by wymienić Harolda Blooma (na którego zresztą autorzy się powołują) czy Stephena Greenblatta, pisali o wyjątkowej zdolności rozpoznania i opisania ludzkiej natury, jaką do dziś zadziwia Stratfordczyk. Ale opisy działania mózgu, które znajdujemy w książce Zimbardo i Johnsona, zestawione z fragmentami dobrze znanych dramatów i rozpoznaniem intencji oraz działań protagonistów wywołują niezwykłe wrażenie.
Najciekawszą częścią książki wydała mi się część III zatytułowana W głąb umysłu, złożona z dwóch rozdziałów Sen, marzenia, narkotyki – okna do podświadomości: „Sen nocy letniej” oraz Choroby umysłowe i inne złe humory: „Król Ryszard III”. Zdaniem Zimbardo i Johnsona, Szekspir otworzył „trzy «okna» na umysły jego postaci” (s. 123). Przy czym nietrudno dostrzec, że pochodzą one z innych porządków, literaturoznawstwa, psychologii i psychiatrii: pierwszym jest solilokwium, drugim opisanie różnych stanów świadomości, w tym podświadomości (przy czym, jak czytamy, „poglądy Szekspira były mnie podobne do poglądów Freuda, a bardziej do niedawno powstałej, podpartej naukowo koncepcji podwójnego umysłu” [s. 123]), trzecim – pokazanie złożoności chorób umysłowych, na przykład depresji, manii, demencji, zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych, zespołu stresu pourazowego, psychopatii, histerii. W pierwszym z rozdziałów autorzy rozważają funkcję marzenia sennego oraz narkotyków, czyli – w tym wypadku soku z rośliny, jaką Oberon polecił zdobyć Pukowi, ale również procesem mentalnym flow, stworzonym przez psychologa Mihálya Csíkszentmihályiego. W drugim, poświęconym zaburzeniom i chorobom umysłowym, Zimbardo i Johnson cytują Benjamina Reissa: „Od połowy lat czterdziestych XIX wieku do około połowy lat sześćdziesiątych w Stanach Zjednoczonych, podczas pierwszego pokolenia amerykańskiej psychiatrii, żadna postać nie była cytowana częściej jako autorytet w dziedzinie szaleństwa i funkcjonowania umysłowego niż William Szekspir”. Naturalnie, autorytet Stratfordczyka w tej dziedzinie słabł, tym niemniej opisy stanów psychicznych, w tym zespołu stresu pourazowego, do dziś pozostały niezwykle sugestywne.
Krótki, ale niezwykle zajmujący fragment całości poświęcony jest Szekspirowskim bohaterkom. Wspominając postaci Emilii z Otella, Kordelii z Króla Leara, Pauliny z Zimowej opowieści, Imogeny z Cymbelina, Lawinii z Tytusa Andonikusa czy Mirandy z Burzy, a nawet wiedźm z Makbeta autorzy konkludują: „Kończymy tę listę odkryciem, które nas zaskoczyło: ponad połowa pomniejszych bohaterów Szekspira to kobiety” (s. 118). Owo odkrycie, choć zaskakujące dla Zimbardo i Johnsona, w kompozycji całości okazuje się nieprzypadkowe. Zaraz po cytowanej konkluzji pomieszczony został rozdzialik zatytułowany Współcześni bohaterowie wyłonieni w eksperymencie więziennym w Stanfordzie. Sam eksperyment powraca w książce wielokrotnie, wspominany przy okazji bardzo różnych kwestii. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Zimbardo po raz kolejny opowiada historię, którą analizował przez dziesięciolecia (a w 2008 dokonał próby jej rozliczenia w książce Efekt Lucyfera. Dlaczego dobrzy ludzie czynią zło?), chcąc – znów nie po raz pierwszy – prześledzić brutalny eksperyment, który wymknął się spod kontroli. Tym razem jednak „prawdziwą bohaterką”, którą przyrównuje do Izabelli i Eskalusa z Miarki za miarkę (a siebie samego – do księcia Vincentia), okazuje się Christina Maslach, wówczas doktorantka profesora Zimbardo, potem – jego żona. To ona zażądała przerwania Stanford Prison Experiment, w którym jego pomysłodawca chciał zbadać „kto wygrywa: dobrzy ludzie czy złe sytuacje?” (s. 91).
Osobną, moim zdaniem, niezwykle ciekawą częścią książki są przypisy, zajmujące niemal sto stron. Stanowią one niejako drugi nurt narracji, a informacje w nich zawarte są w dużej części równie interesujące, jak te zamieszczone w poszczególnych rozdziałach.
Dla kogo została pomyślana ta publikacja? Sami autorzy zauważają: „Ludzie coraz częściej komunikują się z innymi w swojej własnej bańce wiedzy […]. Naszym ukrytym celem jest więc przywrócenie idei połączeń między różnymi dyscyplinami […]. […] psychologia może być przydatna w rozumieniu literatury – ale zależność dział również w drugą stronę” (s. 228). Szekspir i psychologia istotnie wspomniane połączenia przywraca. Co więcej, ma spory walor edukacyjny, a Zimbardo i Johnson polecają książkę „nauczycielom, profesorom lub rodzicom”. Myślę jednak, że nie tylko oni znajdą w jej lekturze nowe perspektywy obcowania z dziełem Szekspira. Żałuję tylko, że zaledwie kilkukrotnie wspomniano o sonetach.
<p class="text-align-right">15-10-2025</p>
Philip G. Zimbardo, Robert L. Johnson, Szekspir i psychologia. Co o naturze ludzkiej mówią nam wielkie dzieła Szekspira?, przełożyła Dorota Przygucka, Wydawnictwo Naukowe PWN SA, Warszawa 2025, 358 s.
Oglądasz zdjęcie 4 z 5