Wpadnij na Brokatową

Siła przedstawienia Gabriela Gietzky’ego nie tkwi w samej tylko mnogości pomysłów inscenizacyjnych, ale przede wszystkim w sposobie ich realizacji.

Bez ławeczki

W białostockiej Ławeczce Mateuszowi Przyłęckiemu aspekt społeczno-obyczajowy dramatu gdzieś umknął.

Tylko miły wieczór

W częstochowskiej realizacji bohaterowie to bardziej marionetki, którymi rządzą konwenanse, aniżeli ludzie z krwi i kości.

Na świecie jest ślicznie

W Teatrze Muzycznym w Poznaniu ostatnio postanowiono przekonać widzów, że nie Nie ma jak lata 20., lata 30.

Grzeczne szaleństwo

W spektaklu w Teatrze Bagatela podwójny status postaci – ulicznych artystów, którzy odgrywają brawurową historię weekendowego romansu – ulega zatarciu.

Być nadzwyczajnym. I eko!

Pieśń lasu spełnia wszystkie wymogi dobrego teatru dla najmłodszych dzieci (od trzylatków do tzw. „młodszej podstawówki”).

Spojrzenie Vidomych

To, że osoby słabowidzące inaczej od pozostałych radzą sobie z bodźcami płynącymi z otoczenia, wiemy. Ale w Vidomych stajemy się współuczestnikami tego odkrywania świata.

Maria Stuart bez gwiazd

Maria Stuart bez gwiazd
Z wielką nadzieją oczekiwałem pojawienia się na scenie warszawskiego Teatru Wielkiego Marii Stuart Gaetana Donizettiego.

(Nie)przekładalności

(Nie)przekładalności
Translacje to spektakl o relacjach oraz ich rozmaitych trajektoriach. Performerki i performerzy czasem zdają się ze sobą konkurować, kiedy indziej współtworzą wielocielesny i współoddychający organizm. Metronomy ujednolicają tempo, ale nie ekspresję. Ich obecność na poziomie symbolicznym jest, jak sądzę, wezwaniem do uważności – przede wszystkim na innych oraz na to, co wydarza się wokół nas.

Bez celu

Bez celu
Ale po co miałbym bronić Smoleńska w Teatrze Nowym? Nie wiem. Podobnie jak osoby odpowiedzialne za powstanie tego spektaklu nie wiedzą, po co on powstał.

Wojna ołowianych żołnierzyków

Wojna ołowianych żołnierzyków
Jacek Bunsch, inscenizując Księdza Marka, ugrzązł na artystycznej mieliźnie. I nawet jeśli tytułową rolę Macieja Tomaszewskiego uznamy za popis aktorskiego kunsztu, nie ma w reżyserskiej interpretacji poematu dramatycznego Juliusza Słowackiego ni krzty pięknej katastrofy.