Bez rewersu

Bizon w Teatrze Bagatela rozgrywa się w sklepie ze starzyzną, a właściwie z gadżetami PRL-u.

(Nie)śmieszne staruszki

Mimowolnie radomska Pierwsza młodość zwraca uwagę na problem, jaki teatr w Polsce ma z tematem starości. Zazwyczaj spychany na dalszy plan bądź całkowicie ignorowany, rzadko kiedy bywa głównym przedmiotem refleksji reżyserów.

Psychopatek

Olbrzymek raczej nie zapisze się dobrze wśród realizacji firmowanych przez Centrum Sztuki Dziecka. Traktuję go raczej jako wpadkę.

(Nie)śmieszne staruszki

Mimowolnie radomska Pierwsza młodość zwraca uwagę na problem, jaki teatr w Polsce ma z tematem starości. Zazwyczaj spychany na dalszy plan bądź całkowicie ignorowany, rzadko kiedy bywa głównym przedmiotem refleksji reżyserów.

Kupiec wenecki

Kupiec wenecki Andrzeja Czajkowskiego to opera, o której głośno od kilku dekad, choć swój żywot sceniczny rozpoczęła bardzo niedawno.

„Duch wieje, kędy chce”…

Dziewiętnaste „ Konfrontacje Teatralne” w Lublinie trwały wyjątkowo długo, bo aż dwanaście dni, podczas których odbyło się czterdzieści wydarzeń.

Efekt Mozarta

Czy sukces Czarodziejskiego fletu we Wrocławskim Teatrze Lalek rzeczywiście dowodzi istnienia „efektu Mozarta”?

Proszę podnieść rękę

Tomaszowi Koninie udało się zaprosić widzów do interaktywnej zabawy, tylko że jest to raczej entertainment na miarę współczesnej telewizji niż teatru.

Dragi do schrupania

Dragi do schrupania
Priscillę. Królową pustyni w reżyserii Cezarego Tomaszewskiego chciałoby się jeść łyżkami. Musical bawi, wzrusza, jest jak pastylka szczęścia, wprawiająca w znakomity nastrój. W świecie pastelowej tęczy drzemie jednak wywrotowy potencjał.

Z niektórych bajek warto wyrosnąć

Z niektórych bajek warto wyrosnąć
W spektaklu prezentowanym na scenie krakowskiego Teatru Ludowego performerzy nie tylko tworzą interesujące i wyraziste postaci, ale też z wyczuciem rytmu i wrażliwością wobec reakcji publiczności napędzają teatralną maszynerię.

Czy chcemy być wolni?

Czy chcemy być wolni?
Przełamując fale Any Nowickiej wybrzmiewa inaczej niż film von Triera. Owszem, nadal istotne okazuje się pytanie o granice poświęcenia „w imię miłości”, ale mnie zainteresowała inna kwestia, najważniejsza w krakowskim przedstawieniu