Grandoza
W jednym wyścigu nie może startować ferrari i hulajnoga. Nie można zestawiać obok siebie instytucjonalnego teatru lub teatru prywatnego z dużego miasta i NGO z małej miejscowości. Po jednej stronie staje wtedy dotacja i drogie bilety, duży sponsor oraz kilkadziesiąt etatów, a po drugiej kilka osób z nowatorskimi pomysłami, bez „nazwisk”, bez działu promocji i bez realnych środków mogących zapewnić np. wkład własny w projekcie.
O teatrze mieszczańskim
Przypisywanie sobie przez Artystę tytułu do szczególnych „artystycznych” praw i przywilejów, do wybraństwa od XIX wieku, jest… sztubackie, a teraz tylko medialne. Że niby Artysta w moim imieniu zajmuje się zasypywaniem, a raczej rozdrapywaniem czarnej dziury i on rozumie czarną dziurę bardziej. Więc ja mu mówię: spierdalaj! Mówię mu: rozdrapuj we własnym imieniu.
Kołonotatnik 31: Królewna Grudkowego Kosmosu
Forum Młodej Reżyserii wygrała Judyta Berłowska. Jej prawie-spektakl nazywał się Bez ojcowizny i był inscenizacją pierwszego aktu Płatonowa uzupełnionego o dwie sceny – z trzeciego i czwartego aktu.
Kołonotatnik 30: W garści
Podobno starożytni Ateńczycy więcej wydali na teatr niż na prowadzone wojny. Wystawienie jednej tetralogii podczas święta Wielkich Dionizji kosztowało sponsora tyle, co wyekwipowanie okrętu wojennego na dwa lata.
Kołonotatnik 29: Podziw i trwoga
Moim zdaniem lepiej na 2-3 sezony pracować tylko u siebie, przygotowywać tak zwane spektakle flagowe, poświęcić część swojej kariery, żeby zespół widział, że dyrektorowi zależy, że w nich inwestuje.
Kołonotatnik 28: Dobre pomysły
Widzimy cząstkę, a zachowujemy się, jakbyśmy trzymali rękę na pulsie. Robimy zastrzeżenia, że to oczywiście „nie wszystko”, ale werdykt lub ranking idzie w Polskę, mielony przez teatralny PR.