Czemuż ty jesteś Romeo

Chłopacy, reż. Krzysztof Zygucki, Teatr Śląski w Katowicach

aAaAaA

fot. Przemysław Jendroska

Eugenia Balakireva z queerowego East End Story uszyła dramat na piątkę aktorów, a Krzysztof Zygucki wyreżyserował na tej podstawie kameralny spektakl. W Chłopakach nie znajdziemy inscenizacyjnych fajerwerków, zamiast tego – emancypacyjną opowieść, która stawia pytania o wzorce męskości.

Mungo, główny bohater tej historii, ma pod górkę – bohater powieści Douglasa Stuarta Młody Mungo i spektaklu Chłopacy w Teatrze Śląskim ma niespełna 16 lat i dorasta w trudnych warunkach. Są lata dziewięćdziesiąte XX wieku, a jego dzielnica Glasgow z robotniczej spadła do rangi „strzeż się tych miejsc” – okolicy rządzonej przez gangi młodocianych przestępców. Bezrobocie, brak perspektyw, alkohol, narkotyki to codzienność East Endu. Konia z rzędem temu, komu uda się stąd wyrwać, złoty medal dla tych, którzy tu przetrwają, nie sięgając po przemoc. Wychowaniem Mungo powinna zajmować się matka, ale jest na to zbyt rzadko obecna, bo albo pochłania ją alkohol, albo znika gdzieś w pogoni za kolejnym mężczyzną, który skusi ją obietnicą choć odrobinę lepszego życia. Więc misję bierze na siebie rodzeństwo, przy czym siostra rozumie ją zupełnie inaczej niż brat. Jodie marzy o ucieczce z East Endu, wehikułem dla niej mają być studia, póki co wikła się w beznadziejny romans ze swoim licealnym nauczycielem, ale wciąż próbuje zarazić brata perspektywą rozwoju. Hamish, przywódca jednej z dzielnicowych band, uparcie chce zrobić z Munga mężczyznę, wojownika, zdolnego do ulicznych walk – niepokoją go dostrzeżone w bracie miękkość i wrażliwości. Kiedy wychodzi na jaw rozkwitający romans protestanta Munga z katolikiem z sąsiedztwa, Jamesem, rodzina zwiera szyki, żeby „naprostować” chłopca – lekiem ma być męska wyprawa nad jezioro ze znajomymi matki z klubu AA. Jednak rozwój wydarzeń nie ma nic wspólnego z tym, jak matka, Hamish i Jodie wyobrażają sobie weekend spędzony na łowieniu ryb.

W swojej powieści Stuart przeplata narrację o formacyjnym charakterze, obyczajowo-psychologiczną historię dojrzewania Munga i odkrywania przez bohatera seksualności, z rodzajem mrocznego thrillera, w którym kolejne sceny z wyprawy wędkarskiej przenikają się z retrospekcją, relacjonującą czytelnikom to wszystko, co doprowadziło do tej kumulacji. Balakireva i Zygucki z wydarzeń nad jeziorem budują rodzaj ramy, która w dodatku dostaje rodzaj umowności, szansę na to, żeby nie domykać traumatycznych wydarzeń tym, co nieodwracalne i pozwolić uciec bohaterowi w rodzaj baśni, legendy – autorka adaptacji łączy Młodego Mungo z szesnastowieczną sielanką Piękny pasterz Jacques’a de Fontany’ego. Można odnieść wrażenie, że dużo istotniejsza od scen przemocy nad jeziorem jest opowieść o przebudzeniu – to relacja Munga (Paweł Kruszelnicki) z Jamesem (Jan Jakubik), pokazana z wrażliwością i wyczuciem, jest sednem i sercem tej opowieści. To w niej bohater odkrywa alternatywę dla obowiązującego w dzielnicy modelu męskiego dojrzewania.

Dostajemy kameralny dramat, bo choć Młody Mungo ze swoimi inspiracjami Romeo i Julią czy West Side Story, z niewinną chłopięcą love story na rozdzieranym przez konflikty, biedę, ale i religijne podziały, społecznym tle, ma szeroki potencjał – czytając książkę, z łatwością można sobie wyobrazić musical na jej podstawie – to Balakireva i Zygucki starają się wyłuskać to, co najbardziej intymne, czyli obraz relacji, tych w rodzinie, między zakochanymi, i między dwoma obcymi mężczyznami i chłopcem, stawiając pytania o wzorce męskości. Bo w tej historii, w której Mungo musi mierzyć się z wrogim wszelkim odmiennościom światem, to wbrew pozorom nie on okazuje się największym przegranym.

W scenicznej formie rozpisanej na piątkę aktorów postaci jest dużo więcej – tylko Kruszelnicki i Jakubik pozostają tu Mungiem i Jamesem, Anna Kadulska gra między innymi matkę, Jodie, bitą przez męża sąsiadkę, a nawet Margaret Thatcher; Maciej Kamiński jest Hamishem i Gallowgatem; a Marek Rachoń Ojcem, sąsiadem i św. Krzysztofem. A choć te nieustanne transformacje, często zaznaczone nieznaczną tylko korektą kostiumu czy fryzury (związane i rozpuszczane włosy Kadulskiej), początkowo są dla widza wyzwaniem, to – dziwna rzecz – szybko do nich przyzwyczajamy i przestają one zakłócać płynność opowieści. Co więcej, wydają się bardzo przemyślane. Postaci grane przez Kadulską przynoszą różne wariacje wokół pozycji kobiety w Glasgow lat dziewięćdziesiątych: Jodie wchodzi w rolę matki, choć chciałaby być jej przeciwieństwem, matka jest w stanie porzucić własne dzieci, żeby utrzymać związek z mężczyzną, sąsiadka ilustruje jego przemocowy model. Podobnie jest z męskimi bohaterami granymi przez Kamińskiego i Rachonia – Hamish i Gallowgate próbują uporządkować świat wokół siebie poprzez przemoc, reprodukując wzorce wykształcone w poprzednich pokoleniach, których przedstawicielami są sąsiad, ojciec i św. Krzysztof. Jedynie Mungo (Paweł Kruszelnicki) i James (Jan Jakubik) są, przynajmniej początkowo, czystymi kartami – jeszcze nie wiedzą jak, ale z pewnością chcą żyć inaczej niż osoby z ich otoczenia. Na własnych zasadach.

Bohaterowie Młodego Mungo (w Polsce powieść ukazała się w tłumaczeniu Macieja Studenckiego) mówią robotniczą gwarą, która zdradza ich pochodzenie, brak wykształcenia i przynależność do klasy społecznej. Balakireva i Zygucki rezygnują z tych wyznaczników i słusznie – pozbawiona odpowiednika w polszczyźnie ta odmiana języka mówiona ze sceny brzmiałaby sztucznie, a położenie głównego bohatera wystarczająco określają jego relacje z najbliższymi. Za to spotkanie z Jamesem obnaża nie tylko religijne różnice, ale też te związane z materialnym statusem – o ile Mungo utrzymuje się na powierzchni dzięki siostrze, która po lekcjach pracuje w lokalnym barze, to James, którego ojciec zarabia na platformach wiertniczych, ma dostęp do najnowszych płyt, książek i filmów; to on budzi aspiracje bohatera i nadzieje, że gdzieś tam, dalej, istnieje świat wolny od uprzedzeń, w którym chłopacy tacy jak oni mogą żyć i kochać się, nie narażając się na społeczny ostracyzm.

Siłę tego ostentacyjnie wręcz skromnego spektaklu podkreśla „garażowa” scenografia Jerzego Basiury, z wanną w roli jeziora i wykafelkowaną, oklejoną plakatami ścianą męskiej toalety z ciągiem pisuarów, która może być zarówno przestrzenią przemocowych aktów, jak i najintymniejszych zwierzeń. Sceny budzącej się bliskości są budowane subtelnie dzięki choreografii Magdaleny Kaweckiej, w której jest i przestrzeń na taniec uwodzenia, ale i na chłopackie, podszyte pożądaniem przepychanki. Ale to wszystko stanowi tylko tło dla aktorów, przede wszystkim dla odtwórców głównych ról Munga i Jamesa, pary zbudowanej na kontrastach – Kruszelnicki jest w roli pierwszego z nich bardziej niepewny, wycofany, nieśmiały, wejście w relację oznacza dla niego erotyczne przebudzenie, podczas gdy jego przyjaciel grany przez Jakubika jest daleko bardziej samoświadomy i doświadczony w eksplorowaniu własnej seksualności, a przez to pewny siebie – to on zatem będzie czarował i uwodził. Zarazem obaj w tej zakazanej relacji, która staje się dla nich schronieniem, odkrywają przed sobą nawzajem rany i deficyty – brak miłości w rodzinnych domach, wstyd związany z wykluczeniem i poczucie nieprzystawalności do obowiązujących w robotniczym Glasgow wzorców męskości.

<p class="text-align-right">21-05-2025</p>

Teatr Śląski w Katowicach

Chłopacy

Reżyseria: Krzysztof Zygucki

Tekst i dramaturgia: Eugenia Balakireva

Choreografia: Magdalena Kawecka

Muzyka: Joanna Szczęsnowicz

Scenografia, kostiumy i reżyseria świateł: Jerzy Basiura

Asystentka reżysera: Barbara Dudek

Obsada: Jan Jakubik, Anna Kadulska, Maciej Kamiński, Paweł Kruszelnicki, Marek Rachoń

Premiera: 14 marca 2015, Scena Kameralna

Chłopacy, reż. Krzysztof Zygucki, Teatr Śląski w Katowicach

Oglądasz zdjęcie 4 z 5